Waldemar Ufnalski
Jacht Klub Politechniki Warszawskiej
www.jkpwwolica.waw.pl

Sprawozdanie z uroczystości w Chersoniu w dniu 18 kwietnia 2011

ku czci Generała Mariusza Zaruskiego
zmarłego tam w więzieniu NKWD w dniu 8 kwietnia 1941.

Jak powstała koncepcja uroczystości ?

Jak pamiętamy nasi koledzy klubowi Marek i Iwona Tarczyńscy (jak zawsze z nierozłączną suczką Milą) podróżowali latem roku 2010 swoją Antilą 24 o wdzięcznej nazwie „Cerberyna – Mila 2” ze Strasburga przez Marsylię, Neapol, Ateny, Konstantynopol do Chersonia (kto nie wie, niech przeczyta ich sprawozdanie z roku 2010 na stronie klubowej) z zamiarem kontynuowania rejsu Dnieprem (pod górkę), Prypecią, Kanałem Królewskim, Muchawcem i Bugiem aż do naszego ulubionego portu nad Rządzą. Nie zmogły ich mistral, meltemi, Scylla i Charybda oraz fale Morza Śródziemnego, ale zmogła ich biurokracja ukraińska, pamiętająca dobre wzorce minionej (na szczęście)  epoki; wejście „statkiem obcej bandery” z morza na wody śródlądowe  Ukrainy wymaga „superbumagi” wydawanej „przez Kijów”, czyli jakieś Bardzo Ważne Ministerstwo. „Zacumowani na głucho” na kilka dni w Chersoniu, w oczekiwaniu na transport lawetą do ulubionego portu macierzystego, nawiązali kontakty z polonią chersońską i żeglarzami chersońskimi oraz odszukali „ślady po Mariuszu Zaruskim”. Marek pod wpływem wrażenia, jakie zrobił opuszczony, zaniedbany cmentarz, opracował ramową koncepcję uroczystości, jakie winniśmy  czci generała Zaruskiego w 70 - lecie jego śmierci w miejscowym więzieniu NKWD (8.04.1941 – życiorys Mariusza Zaruskiego można odnaleźć również na stronie klubowej). Po pełnym przygód powrocie do Polski (kto wybrzydza na stan polskich dróg niech się przejedzie samochodem po Zachodniej Ukrainie; celnicy ukraińscy nie dopuszczają też opcji, aby jakikolwiek okręt wpłynął na terytorium Ukrainy na własnej stępce, a wyjechał na kółkach) kol. Tarczyński napisał list do  Prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego (zresztą też historyka i żeglarza), w którym scharakteryzował sytuację i poprosił  o objęcie patronatu nad planowanym przedsięwzięciem.  Uzyskał Jego zgodę i zapewnienie pomocy. Dalej sprawy potoczyły się na odpowiednio wysokich szczeblach, a kol. Marek Tarczyński został „w nagrodę” głównym koordynatorem tego projektu, co zapewnia mu „zagospodarowanie czasu i dodatkowe emocje” jeszcze na pewien okres.

Planowany przebieg uroczystości

Zaplanowane zostały następujące przedsięwzięcia:

  1. Uroczystości w Chersoniu w dniu 18 kwietnia 2011 roku – nasz klub był reprezentowany oficjalnie przez kol. Marka Tarczyńskiego (co oczywiste) i niżej podpisanego (w roli przewodnika turystycznego w autokarze, wiozącym młodzież szkolną). Niedawno wróciliśmy i dalej będzie szerszy opis tego przedsięwzięcia.
  2. Rejs pamięci Mariusza Zaruskiego w dniach 25 lipca – 25 września z Czarnobyla do Chersonia Prypecią i Dnieprem ( sytuacja polityczna na Białorusi wyklucza wystartowanie z Warszawy i pokonanie całej „wymarzonej trasy Marka” w odwrotnym kierunku na własnej stępce) z udziałem ok. 10 flagowych  jachtów żaglowych z całej Polski.
  3. Regaty jachtów kabinowych w Chersoniu w dniu 18 września 2011 (Dni Chersonia) o puchar Generała Zaruskiego ufundowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Bronisława Komorowskiego (z udziałem polskich załóg).
  4. Uroczystości w Zakopanem na Pęksowym Brzyzku (jest to zabytkowy cmentarz zakopiański) organizowane przez TOPR (Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe) pod przewodnictwem naczelnika TOPR – Jana Krzysztofa
  5. Rejs pamięci generała Zaruskiego żaglowca „Generał Zaruski” (właśnie trwa jego remont a raczej totalna odbudowa) latem 2012 – patronuje mu Prezydent Gdańska Paweł  Adamowicz, a koordynuje dyrektor MOSiR Gdańsk – Leszek Paszkowski.

Uroczystości w Chersoniu 18 kwietnia 2011 roku

Organizacja i uczestnicy
Koordynatorem projektu był Pan Waldemar Strzałkowski z Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, z którym współpracowali Panowie: Wojciech Borzyszkowski (wiceprezes PZŻ) i  Wojciech Skóra (przewodniczący Komisji Turystyki Żeglarskiej ZG  PTTK) oraz Marek Tarczyński (JKPW). Do uczestnictwa ze strony polskiej na uroczystości w Chersoniu w dniu 18 kwietnia 2011 roku zaproszono oficjalnie przedstawicieli: TOPR, ZHP,  Harcerskiego Kręgu Morskiego, PZŻ, PZMWiNW, PTTK, LOK, Ligi Morskiej i Rzecznej, YKP, JKPW oraz wszystkich szkół w Polsce, noszących imię Mariusza Zaruskiego (17). Do grupy tej dołączono też 4 żołnierzy  Kompanii Reprezentacyjnej WP (asysta, trębacz i werblista). W szkołach noszących imię Mariusza Zaruskiego przeprowadzono z wyprzedzeniem konkursy na wypracowanie o Mariuszu Zaruskim i ich laureaci (dwójka uczniów pod opieką nauczyciela – na ogół tworzących poczet sztandarowy szkoły, ze sztandarem oczywiście) zostali zaproszeni do Chersonia. Było to w sumie około 120 osób, które pokonały trasę Warszawa – Chersoń (tam i z powrotem) dwoma autokarami i mikrobusem  (2 x 1350 km).
W skład delegacji oficjalnej, która przyleciała samolotem Jak 40 przez Odessę, wchodzili: Minister Jacek Michałowski (przewodniczący delegacji – szef Kancelarii Prezydenta RP), Minister Dariusz Młotkiewicz (sekretarz stanu), Jan. S. Ciechanowski (szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych), Paweł Adamowicz (Prezydent Gdańska), Gen. Bryg. Wiesław Grudziński (dowódca garnizonu Warszawa), Maciej Dancewicz (Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa), Waldemar Strzałkowski (Kancelaria Prezydenta – koordynator wyjazdu i prowadzący uroczystości w Chersoniu), reporterzy TVP oraz stacji radiowych oraz jeszcze kilka osób (które przepraszam za pominięcie nazwisk). W Odessie miało miejsce, między innymi, oficjalne spotkanie z gubernatorem okręgu odeskiego i merem Odessy oraz przedstawicielami Polonii Odeskiej i Biskupem Bronisławem Biernackim. Złożono też kwiaty pod tablicą poświęconą prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i pod pomnikiem Adama Mickiewicza. 18 kwietnia delegacja odleciała do Nikołajewa, skąd dotarła samochodami do Chersonia.
Ze strony ukraińskiej w uroczystości uczestniczył przedstawiciel władz centralnych Ukrainy, wiceminister kultury Tymofiej Kochan, gubernator obwodu chersońskiego, władze Chersonia z merem na czele, władze kościelne z biskupem odesko - symferopolskim Bronisławem Biernackim oraz licznie reprezentowana (i bardzo uszczęśliwiona) polonia chersońska z jej prezesem, Panią Rozalią Lipińską i księdzem Dariuszem (proboszczem polskiego kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa).
Przebieg uroczystości rejestrowała TVP, lokalna telewizja ukraińska oraz kilku reporterów lokalnych gazet i stacji radiowych.
Ja zostałem zaproszony jako przedstawiciel Jacht Klubu Politechniki Warszawskiej,  zaangażowany w postać przewodnika turystycznego  grupy szkolnej. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że jeszcze w czasach studiów na Politechnice Warszawskiej zostałem przewodnikiem beskidzkim PTTK oraz przewodnikiem terenowym PTTK i zanim „umoczyłem się totalnie w szuwarach” (42 lata temu) poruszałem się sam lub w towarzystwie „wycieczek” również w kierunkach znacznie bardziej odchylonych od poziomego. Zamiłowanie do krajoznawstwa oraz poznawania Polski (i nie tylko) pozostało mi do dziś i nadal rejsy żeglarskie przygotowuję możliwie starannie od tej strony,  podtruwając moją „panią co – skipper” informacjami typu „co my tu widziem proszę wycieczki (warszawskie – nie poprawiać), kto, gdzie, kiedy, po co i za ile ?” z licznymi dygresjami (chyba to lubi). Przygotowałem (nigdy wcześniej nie byłem na Niepodległej Ukrainie) możliwie starannie opis trasy w konwencji „historia Rzeczypospolitej Obojga Narodów toczyła się głównie na Kresach oraz szlakami trylogii Henryka Sienkiewicza”. Chyba to polubili (nie słyszałem głośnego chrapania w trakcie prelekcji (być może był to „efekt głuszca”)  i nie zostałem wyrzucony z autokaru; kierowcy twierdzili też, że to był miły dodatek do dziur na ukraińskich szosach). Niestety zupełnie nie było czasu na zwiedzanie obiektów, gdyż pokonanie 1350 km w ciągu 2 dni (w tym 1000 km po drogach Zachodniej Ukrainy, które „szosami’ są raczej tylko na mapach) wymagało 10 godzin „slalomu autokarowego” na dobę. Do opisu pokonanej trasy dodam więc „hasłowo” kilka informacji  - zainteresowani poszukają więcej na ten temat w Wikipedii (jest wszystko). Warto by tę trasę przejechać „na spokojnie” ze zwiedzaniem – kilku nauczycieli - opiekunów nosiło się z takimi zamiarami w przyszłości.

Trasa Warszawa – Chersoń

Dzień I.
O godz. 7.30 zbieramy się pod Pałacem Prezydenckim; transport czeka, ale część uczestników, dojeżdżających z innych miast, trochę się spóźnia; wreszcie o 9.00 udało się pozbierać spóźnialskich i wyruszamy.

  1. Przecinamy Wisłę (Wisła jako droga wodna Europy – to dla uczczenia rejsów kol. Marka Tarczyńskiego w latach 2006 – 2010), Zakęt (niedaleko Sulejówek – Marszałek Pisudski i dworek Milusin jako „centrum decyzyjne II RP”), Góraszka (piknik lotniczy), Świerk („matecznik” atomistyki polskiej).
  2. Garwolin (niedaleko Maciejowice – coś o losach Tadeusza Kościuszki, powstaniu i rozbiorach oraz „Finis Poloniae”).  Ryki (niedaleko Wola Okrzejska – miejsce urodzin Henryka Sienkiewicza – coś o Nim oraz trylogii); też niedaleko Dęblin – historia szkolnictwa lotniczego w II RP i osiągnięcia słynnych polskich pilotów wojskowych i sportowych „rodem z Dęblina”). Kurów (blisko Puławy – coś o „Polskich Atenach”  Adama i Izabeli Czartoryskich)
  3. Lublin (sieczka historyczno – współczesna: unia lubelska i poprzedzające ją unie polsko - litewskie, hołd pruski, uczelnie wyższe (KUL, Lubelska Szkoła Mędrców, UMCS, PL) , zagłada Żydów w Majdanku... takie miasto należy zwiedzać co najmniej cały dzień). Świdnik (śmigłowce). Bogdanka (węgiel – tylko tam nie protestowali przeciwko prywatyzacji kopalni). Ponieważ jest trochę czasu referuję zwięźle historię powstania Niepodległej Ukrainy, począwszy od Rusi Kijowskiej, przez Rzeczypospolitą Obojga Narodów – Sicz Zaporoską i powstanie Chmielnickiego, Rozbiory i podział ziem ukraińskich między zaborców, I Wojnę Światową, w tym Obronę Lwowa i losy Orląt Lwowskich, II Wojnę Światową i utratę Kresów przez Polskę, a na koniec rozpad ZSRR i powstanie niepodległego państwa ukraińskiego. Nie ukrywam, że mam na temat Kresów poglądy nieco nacjonalistyczne i zawsze się zastanawiałem, czy Ukraina powstałaby do boju w 1648 r. , gdyby Bohdan Zenobi Chmielnicki nie miał kłopotów sąsiedzko – majątkowych i został, odpowiednio do swoich niewątpliwych talentów wojskowo – politycznych, doceniony przez króla Jana Kazimierza.
  4. Zamość (jedyne w swoim rodzaju miasto renesansowe – też na cały dzień zwiedzania). Dalej droga przez malownicze Roztocze (coś o Parkach Narodowych na świecie i w Polsce)
  5. Hrebenne – Rawa Ruska (przejście graniczne – „zaczynają się schody” czyli spotkanie z ukraińską służbą graniczną, która tkwi mentalnie w epoce ZSRR – udało się je pokonać po 2 godzinach, czyli łapiemy dalsze spóźnienie; ciekawostka – Rawę Mazowiecką  i Rawę Ruską założył ten sam książę mazowiecki; jak widać był przywiązany do nazwy). Za granicą kończy się „szosa przypominająca szosę”, a zaczyna się „zestaw dziur rozmieszczonych losowo z pewnymi cechami algorytmu” – dobry poligon do badań terenowych na temat „niszczenie dróg w wyniku nadmiernej eksploatacji i całkowitego braku konserwacji” i testowania zawieszenia samochodu – kierowcy ćwiczą „slalom autokarowy” w tempie 40 km/godz. Ja wczuwam się w konwencję „historia Rzeczypospolitej Obojga Narodów toczyła się głównie na Kresach oraz szlakami trylogii Henryka Sienkiewicza” podlewaną „smrodkiem dydaktycznym” (cytat z Melchiora Wańkowicza).
  6. Żółkiew (hetman wielki koronny i kanclerz  Stanisław Żólkiewski i jego dokonania – z uwzględnieniem zdobycia Moskwy, jego wnuk – król  Jan III Sobieski i jego dokonania oraz ech... co tam zostało z tych dawnych lat)
  7. Lwów (historia Polski widziana z perspektywy Lwowa; sieczka historyczno – ludzka: śluby lwowskie Jana Kazimierza, pisarze i ludzie kultury XIX w. , Lwowska Szkoła Matematyczna, mord profesorów lwowskich..... takie miasto należałoby zwiedzać kilka dni). Nareszcie jemy bardzo spóźniony obiad i łapiemy dalsze opóźnienie.
  8. Złoczów – Zborów (niedaleko do Zbaraża – bez komentarza – chyba każdy czytał „Ogniem i mieczem”; obrona Zbaraża, misja Skrzetuskiego, bitwa  i ugoda zborowska są dosyć zgodnie z prawdą opisane przez Henryka Sienkiewicza).
  9. Tarnopol (znani Polacy urodzeni w Tarnopolu to Kazimierz Michałowski (twórca polskiej szkoły archeologicznej), Kazimierz Ajdukiewicz filozof) oraz Franciszek Kleeberg (dowódca SGO „Polesie” – 6 października 1939 roku skapitulował po bitwie pod Kockiem, jako ostatni generał WP)
  10. Latyczów (to „bardzo mała Częstochowa Podola i Wołynia” z cudownym obrazem Matki Boskiej Latyczowskiej; klasztor dominikanów odbudowany, po całkowitej dewastacji w czasach ZSRR, obraz i klasztor są celem pielgrzymek. Klasztor ma sporą, acz pozbawioną wygód, bazę noclegową na salach zbiorowych). Nareszcie kończymy dzień (jest dobrze po północy) i jemy „mocno spóźnioną kolację” lub jak kto woli „śniadanie przed świtem” i kładziemy się spać. Stwierdzam w duchu, że nasz wyjazd to prawdziwa „misja patriotyczna”, a nie „wycieczka wypoczynkowa”.

Dzień II.
Zwiedzamy klasztor i okolice (w tym lokalny bazar), gdyż kierowcy muszą odczekać wymagany czas przerwy w pracy; Latyczów, po udziale części grupy w Mszy Świętej, opuszczamy około 10.30 i kontynuujemy  w kierunku Winnicy „slalom autokarowy” w nieco szybszym tempie – trochę mniej dziur, a kierowcy wypoczęli i nabrali wprawy w tej technice jazdy.

  1. Latyczów (po prawej niezbyt daleko Bar – to miejsce związane z różnymi wydarzeniami z historii Polski, mającymi też zaskakujące konsekwencje w dalszej historii ludzi i literaturze polskiej). Nie potrafiłem zrezygnować ze swojej ulubionej formy narracji, czyli „dygresja do dygresji aż zapomnimy o głównym wątku”. No to trochę w  tym stylu. Wieś Rów w wieku XVI otrzymała od księżnej mazowieckiej Anny (!!!) królowa Bona Sforza (żona Zygmunta Starego) jako zadośćuczynienie za „obrazę majestatu”. Bona  zmieniła jej nazwę na Bar (bo pochodziła z Bari na końcu obcasa „buta włoskiego” – też była przywiązana do nazwy, a odpowiednia „kasa” skutecznie zniwelowała „straty moralne”); król – małżonek zbudował zamek i założył miasto. Dalej (1648 r.) było powstanie Chmielnickiego (zamek został zdobyty przez kozaków po wodzą Maksyma Krzywonosa – kto nie pamięta okrzyku „Bar wzięty”,  kończącego I tom „Ogniem i mieczem”, to niech sobie przeczyta). Potem Bar zdobyli Turcy, a odbiły go wojska Sobieskiego. Z kolei w Barze (29.02.1768) szlachta założyła Konfederację Barską – organizację zbrojną skierowaną przeciwko ingerencji carycy Katarzyny II („z domu” księżniczki niemieckiej urodzonej w Szczecinie) w sprawy polskie. Rozpoczęła się wojna domowa, która objęła całą Rzeczypospolitą Obojga Narodów  (w tym Beskidu Niskiego – tu mogę snuć poboczne dygresje przewodnika beskidzkiego); jej najbardziej znane postacie to niewątpliwie: Kazimierz Pułaski (zginął na kontynencie amerykańskim w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych – jak polonia w USA obchodziłaby „Pulaski Day” gdyby nie Bar), ksiądz Marek Jandołowicz („Ksiądz Marek” Juliusza Słowackiego) oraz mój ulubiony Maurycy Beniowski („Beniowski” J. Słowackiego, opisanie jego losów wymaga kilku stron – został między innymi królem Madagaskaru (!!!), co inspirowało w czasie II RP Ligę Morską i Kolonialną do idei zakupienia Madagaskaru jako kolonii (!!!) – znany pisarz Arkady Fiedler napisał „w tym temacie” dziełko mocarstwowo – patriotyczno – turystyczne, zatytułowane obiecująco „Jutro na Madagaskar”.
  2. Winnica (miasto z tradycjami polskimi – siedziba rodu Grocholskich)
  3. Niemirów (miejsce urodzenia (11.10. 1890) Konstantego Maciejewicza – chyba żeglarzom nie muszę opisywać drogi życiowej „Kapitana Kapitanów” – kto nie wie, niech się nie przyznaje i dokształci w tajemnicy samodzielnie). Niedaleko (po prawej) jest położony Tulczyn – to siedziba Potockich (najbardziej znany jej przedstawiciel to Stanisław Szczęsny Potocki – marszałek Konfederacji Targowickiej – związku magnaterii prorosyjskiej skierowanemu przeciwko uchwałom Konstytucji  3 Maja; Targowica to wioska w jego posiadłościach położona blisko naszej drogi przejazdu). Pozostał pałac zbudowany przez niego – największy pałac magnacki w Rzeczypospolitej nazywany „kresowym Wersalem”.
  4. Humań – też posiadłość Stanisława Szczęsnego Potockiego – dla swojej trzeciej żony Zofii Glavani (ponoć najpiękniejszej kobiety Europy – czytaj „Dzieje pięknej Bitynki” Jerzego Łojka) kazał zbudować park „w stylu romantycznym”  o powierzchni 160 ha (w tym kanał ze śluzą między stawami – chyba to była  pierwsza śluza w Polsce). Park „Zofiówka” kosztował gigantyczną kasę i został opisany wierszem przez wynajętego w tym celu poetę (Stanisława  Trembeckiego). Z Humaniem kojarzy się też „rzeź humańska” -   wymordowanie 21.06.1768 ludności polskiej i żydowskiej przez kozaków podczas buntu nazywanego „koliszczyzną”.
  5. Pierwomajsk (nad Bohem czyli Bugiem Południowym) – w jego okolicy przekraczamy granicę Rzeczypospolitej Obojga Narodów w okresie największej ekspansji.
  6. Nikołajew – twierdza i miasto stoczniowe przy ujściu Bugu Południowego do Morza Czarnego założone przez Katarzynę II (w roku 1784); główna baza floty rosyjskiej (a następnie radzieckiej) na Morzu Czarnym. W stoczni nikołajewskiej zbudowano wszystkie radzieckie lotniskowce. Znajduje się tu też ukraińskie centrum olimpijskie. 40 km od Nikołajewa nad Limanem Dniepru leży Oczaków – zamek i port, które w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów stanowiło południowy kres „Polski od morza do morza”. W XV w należało do Wielkiego Księstwa Litewskiego; ufortyfikowane przez Jana I Olbrachta (wnuka Władysława Jagiełły) było obiektem rywalizacji z Turcją i kilkakrotnie przechodziło „z rąk do rąk”; utracony na rzecz Turcji w XVII w, przeszedł pod koniec XVIII w.  pod panowanie Rosji. Miłośnikom prozy Karola Borchardta polecam odnalezienie „wątku oczakowskiego” w jego książkach.
  7. Chersoń – docieramy jeszcze przy świetle dziennym (!) – niezbyt ciekawe miasto powstałe w otoczeniu fortecy i stoczni floty czarnomorskiej, zbudowanych przez carycę Katarzynę II (w roku 1778). Jest też motyw polski z tego okresu – w Chersoniu działała w latach 1783 – 1793 Kompania Handlowa Polska (Kompania Chersońska) – pierwsze polskie przedsiębiorstwo żeglugowe. Jemy kolację i idziemy spać – ja kończę przypisaną mi rolę.

Uroczystości w Chersoniu w dniu 18 kwietnia 2011 roku.

O godzinie 9.30 zbieramy się na dziedzińcu kościoła p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa; przygotowują się poczty sztandarowe (poczet TOPR z „prawdziwym góralem” budzi powszechne zainteresowanie). Przy tablicy pamięci gen. Mariusza Zaruskiego, umieszczonej na ścianie w przedsionku kościoła, zostaje wystawiony posterunek honorowy – dwóch żołnierzy Kompanii Honorowej WP w galowych strojach marynarskich. Poczty sztandarowe wchodzą do kościoła i ustawiają się w pobliżu ołtarza. Obecni są (z wieńcem) przedstawiciele strony ukraińskiej w strojach regionalnych. Biskup Bronisław Biernacki celebruje uroczystą mszę. Po jej zakończeniu podzwonne gen. Zaruskiemu – 70 uderzeń dzwonu „Generał Zaruski” na wieży kościelnej i następnie „globalne fotografowanie”.
Sądzę, że znaczna część Czytelników nie zna pochodzenia dzwonu i tablicy pamięci oraz symbolicznego grobu gen. Mariusza Zaruskiego w Chersoniu oraz dalszego losu Jego prochów. Oto podstawowe informacje, które wybrałem z materiałów przekazanych mi przez hm. Waldemara Budzynia, obecnego na uroczystościach w Chersoniu. W roku 1991, w wyniku rozpadu ZSRR, powstała niepodległa Ukraina. W tym samym roku papież Jan Paweł II odrodził Diecezję Kamieniecko – Podolską; w trzy lata później zwrócono parafii rzymsko – katolickiej w Chersoniu kompletnie zdewastowany kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. 15 stycznia 1994 r. , na posiedzeniu Rady Harcerskiego Kręgu Morskiego w Gdyni, prowadzonego przez hm. Witolda Bublewskiego, podjęto decyzję realizacji testamentu Generała, zawartego w wierszu jego autorstwa „Kiedy przyjdzie pora” „...chciałbym swój w Tatrach mieć grobowiec...”. Realizację zadania sprowadzenia prochów Generała do Polski powierzono Morskiemu Kręgowi Instruktorskiemu im. Gen. Mariusza Zaruskiego przy Komendzie Chorągwi ZHP w Rzeszowie. W wyniku prowadzonych badań i poszukiwań ustalono, że zmarłych więźniów NKWD chowano w jednej kwaterze „starego cmentarza” (obecnie jest to centrum miasta), bezimiennie, często w mogiłach zbiorowych; kwatera ta do dnia dzisiejszego pozostała nienaruszona. Wobec braku możliwości udokumentowanej lokalizacji miejsca pochówku Generała, a tym bardziej ekshumacji jego prochów, w dniu 7 czerwca 1996 roku , na posiedzeniu Rady Kręgu w Rzeszowie, z udziałem hm. Witolda Bublewskiego, podjęto decyzję pobrania do urny ziemi z kilku miejsc wymienionej kwatery  cmentarza w Chersoniu, która będzie traktowana jako ziemia – prochy gen. Mariusza Zaruskiego i po przewiezieniu do Polski pochowana, zgodnie z Jego testamentem, w Zakopanem na Pęksowym Brzyzku. Ziemię pobrano uroczyście dwukrotnie (14.05.1997 oraz 17.06.1997) do odrębnych urn, które zamknięto w jednej urnie. 26 września 1997 roku w Kościele Garnizonowym w Rzeszowie odbyły się uroczystości państwowe sprowadzenia prochów Generała do Ojczyzny, które następnie przekazano delegacji TOPR. 11 listopada 1997 roku, przed mszą w kościele Świętej Rodziny w Zakopanem,  gen. Mariusz Zaruski został pośmiertnie odznaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Krzyżem Wielkim Polonia Restituta z Gwiazdą. Po uroczystej mszy urna z prochami spoczęła na Pęksowym Brzyzku – starej nekropolii zakopiańskiej.
Równolegle do opisanych działań Morski Krąg Instruktorski im. Gen. Mariusza Zaruskiego przy Komendzie Chorągwi ZHP w Rzeszowie podjął działania (akcja „Dzwon z Twoim sercem” wspomagające odbudowę i doposażenie kościoła w Chersoniu, ufundowanie tablicy pamięci Generała i umieszczenie jej w przedsionku kościoła, ufundowanie dzwonu „Generał Zaruski” i przekazanie go parafii rzymsko – katolickiej w Chersoniu oraz pomoc finansową, w celu zbudowania symbolicznego grobu w kwaterze cmentarza chersońskiego, na której został pochowany gen. Mariusz Zaruski. Oto zwięzły opis realizacji postawionych zadań. Jeszcze przed Światowym Zlotem Harcerstwa Polskiego (Zegrze – 1995) przystąpiono do akcji zbierania funduszy i darów, którą kontynuowano podczas „Zlotu” i w latach następnych. Dzwon (ponad 300 kg) poświęcono i nadano nazwę „Generał Zaruski” w Rzeszowie 29.09.1997 r. ,po czym przewieziono do Zakopanego, gdzie bił podczas pochówku prochów Generała na Pęksowym Brzyzku. Po uroczystości zakopiańskiej dzwon powrócił do Rzeszowa, gdzie w holu Kurii Biskupiej oczekiwał na transport do Chersonia. Razem z nim oczekiwała granitowa tablica pamięci z napisami w języku polskim i ukraińskim. Jesienią roku 1999 dzwon i załogę przewieziono do Pireusu, gdzie cumował jacht „Zawisza Czarny”, i jachtem tym dzwon i tablica dotarły do Chersonia, gdzie uroczyście przekazano je 1 października 1999 roku Wspólnocie Polaków w Chersoniu. Ostatnim akcentem było poświęcenie, w dniu 18 września 2005 roku, grobu – pomnika gen. Mariusza Zaruskiego, postawionego przez polonię chersońską na miejscu prawdopodobnego spoczynku prochów Generała.
Teraz dalszy opis uroczystości w dniu 18 kwietnia 2011 roku.
Po mszy zostajemy przewiezieni na stary cmentarz chersoński przy ulicy Młodzieżowej, gdzie znajduje się opisany grób – pomnik gen. Mariusza Zaruskiego. Kol. Marek Tarczyński nie może poznać tego cmentarza; we wrześniu 2010 roku szukał grobu, przedzierając się przez chaszcze i zaśmiecony teren; obecnie jest on oczyszczony z zarośli i wysprzątany (ponoć mer Chersonia zatrudnił w tym celu 300 ochotników); wykonano też alejkę do grobu – pomnika; przy okazji „podnieśli głowy” mieszkańcy Chersonia – widziałem świeże napisy i kwiaty na ukraińskich grobach. Przy wejściu wita nas szpaler honorowy elewów Szkoły Morskiej w Chersoniu. Zostaje wystawiony posterunek honorowy przy grobie – pomniku (dwóch żołnierzy Kompanii Honorowej WP w galowych strojach marynarskich oraz dwójka harcerzy z Kręgu Morskiego) i rozpoczynają się uroczystości, w skład których wchodzą:

  1. Modlitwa celebrowana przez księdza Dariusza - proboszcza kościoła p. w. Najświętszego Serca Pana Jezusa.
  2. Przemówienie okolicznościowe przewodniczącego delegacji polskiej Pana Ministra Jacka Michałowskiego.
  3. Przemówienia przedstawicieli władz Ukrainy, wiceministra kultury i gubernatora.
  4. Odczytanie, przez Panią Rozalię Lipińską – prezesa polonii chersońskiej, aktu przekazania grobu – pomnika i tablicy pamięci pod opiekę Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
  5. Składanie wieńców i wiązanek przy akompaniamencie werblisty.
  6. Wykonanie przez trębacza Hasła Wojska Polskiego „Śpij Kolego...”
  7. Wspólny śpiew „Pod żaglami Zawiszy...”

Po zakończeniu uroczystości nastąpiło globalne fotografowanie, a kol. Marek Tarczyński rozmawiał z żeglarzami chersońskimi, z którymi zaprzyjaźnił się we wrześniu ubiegłego roku.
Tego dnia odbyło się jeszcze spotkanie kurtuazyjne delegacji oficjalnej z gubernatorem Obwodu Chersońskiego, w obecności mera Chersonia, w którym, rzecz jasna, nie uczestniczyłem oraz wystawny  uroczysty obiad dla wszystkich członków delegacji, reprezentantów gospodarzy i polonii chersońskiej. W czasie obiadu Wojtek Borzyszkowski i Wojtek Skóra omawiali z Anatolijem Tołczińskim, Jegorem Sawinem i innymi żeglarzami ukraińskimi organizację rejsu Warszawa – Chersoń i regat w Dni Chersonia. 
Dzień zakończyła wieczornica w sali widowiskowej na którą złożyły się:

  1. Udekorowanie Złotym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez Prezydenta RP, Pani Rozalii Lipińskiej – prezesa polonii chersońskiej przez Pana Ministra Jacka Michałowskiego
  2. Wystąpienie przedstawiciela gospodarzy
  3. Wystąpienie Pana Ministra Jacka Michałowskiego.
  4. Przekazanie merowi Chersonia Pucharu im. Gen. Zaruskiego (ufundowanego przez Prezydenta RP) na   regaty, planowane  we wrześniu tego roku; puchar przekazał Minister Dariusz Młotkiewicz.
  5. Wystąpienia przedstawicieli polonii chersońskiej.
  6. Wystąpienie Komandora Jacht Klubu Polskiego.
  7. Program słowno – taneczno - muzyczny w wykonaniu uczniów szkoły polskiej, szkół ukraińskich oraz zespołu polonijnego (ogólnie na bardzo wysokim poziomie).
  8. Podziękowanie przewodniczącego delegacji polskiej władzom Ukrainy i Chersonia, konsulom generalnym RP, zespołom artystycznym Ukrainy i Polonii, wszystkim uczestnikom wyprawy. Zapowiedź spotkania podczas Dni Chersonia na regatach i rejsie żeglarskim.

Tego samego dnia członkowie delegacji oficjalnej odlecieli (z Nikołajewa) do Warszawy a my, nieco zmęczeni, ale zdecydowanie pod wrażeniem, poszliśmy spać do  hotelu „Fregata”. We wtorek rano złożyliśmy jeszcze wizytę w szkole nr 11, nauczającej języka polskiego  w Chersoniu, gdzie powitano nas entuzjastycznie, a nauczyciele z Polski deklarowali współpracę. Pięknie grała orkiestra dęta szkoły, otwierając koncert „Mazurkiem Dąbrowskiego”. Następnie był pokaz sal do nauki języka polskiego i wzruszający koncert najmłodszych uczniów. Ukradkiem ocieraliśmy łzy wzruszenia. Podziękowanie dyrektorowi szkoły, Witalijowi Satowskiemu, złożył Marek Tarczyński.
Po wizycie rozpoczęliśmy powrót „do domu” czyli „powtórkę ze slalomu autokarowego”; szło znacznie lepiej –  trening działa cuda; po noclegu w hotelu „Winnica” dotarliśmy w środę wieczorem do Warszawy.

Podsumowując te uroczystości i całą wyprawę – oceniłbym je zdecydowanie pozytywnie. Było wiele patriotyzmu i refleksji, dotyczących gen. Zaruskiego i losów Polaków na Wschodzie. Uroczystości  pokazały determinację władz polskich w kultywowaniu pamięci wielkich Polaków i ochronie związanych z nimi miejsc pamięci. Dowartościowana też poczuła się Polonia Chersońska; jak się wydaje, zmienił się istotnie stosunek lokalnych władz Chersonia do jej spraw (w tym działalności kościoła katolickiego); miałem wrażenie, że Polonia zdecydowanie „podniosła głowy”, a nasz trud przyniósł wymierne rezultaty w Polsce i na Ukrainie.

Na zakończenie chciałbym z góry przeprosić za pomyłki (mam nadzieję, niezbyt istotne) i ewentualne, niezamierzone,  pominięcie nazwisk niektórych osób. 

W załączeniu jest mały fotoreportaż, niezbyt wysokich lotów; ze swoją „sony alfą” czułem się raczej niepoważnie w towarzystwie „zawodowców z wielkimi rurami i słonecznym błyskiem”; nie mogłem też wpychać się przed kamery TV.

Waldemar Ufnalski

 


Aby zobaczyć zdjęcia zapraszamy do działu ZDJĘCIA - ZDJĘCIA 2011 - 2011 Cherson